Cicha burza
komoda jak grób — a jednak bije życiem,
ciężka niczym oddech zgasłego poranka,
w jej szufladach tańczy ciche milczenie.
Zamknięte szuflady otwierają przeszłość,
zapach kurzu pachnie nową tajemnicą,
klamka zardzewiała skrywa świeże wspomnienia,
a cień na politurze błyszczy niby światło.
Martwe listy drżą pod palcami,
zdjęcia spłowiałe wciąż patrzą wczorajszym wzrokiem,
zamrożone chwile — tak gorące pragnienia,
pęknięty uchwyt — spina całe opowieści.
To stare drewno jest żywą pułapką,
skrzy się patyną jak młodość na zmarszczkach,
i chociaż milczy, mówi więcej niż trzeba —
bo w tej komodzie spoczywa bezsenna pamięć.