Zabłądzona
myliłam kroki
ścieżki i planety
znaczenia i sensy
zrywałam kwiaty
przykładałam do myśli
do serca
odurzały
patrzyłam w niebo
na chmury, ptaki i gwiazdy
poza zasięgiem
patrzyłam w dół
ech, to najgorszy widok
brudne buty
patrzyłam przed siebie
na przyczajoną mgłę
patrzyłam wstecz
za często
na próżno
wypijałam kielichy
podawane przez niewidzialną dłoń
szum w głowie
chwiał moje kroki
mijały czasy
ale ślepiec nie odróżnia
dnia od nocy
Błądziłam w sobie
nic się nie zmieniło
może kiedyś znajdę
w tym przeklętym labiryncie
drogę do wyjścia
Bo tak bardzo chciałabym
spotkać się z tobą