X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

Kres doczesności – proroctwo

Wiersz Miesiąca 0
proza wierszowana
2024-03-02 11:08
Owego dnia usłyszałem głos Przedwiecznego,
który przemawiał w moim wnętrzu.
I rzekł do mnie:
„Człowiecze miły, oto posyłam cię:
wyjdź prędko na górę wysoką,
która wznosi się ponad twoją przyczepą,
a wierzchołkiem swoim spogląda ku Chwale Pana.
Wyjdź, a nie ociągaj się! Pospiesznie się tam udaj,
lecz uważaj w drodze, by nie ugrzęzła noga twoja
w pułapkach zastawionych przez myśliwego.
Nocą on bowiem rozstawia wnyki, by każdy,
kto wejść będzie chciał na szczyt góry,
złapany został w ów kleszcze metalowe.
A ten, kto postawi swą nogę we wnyki diabelskie,
cierpieć będzie okropnie, a krew sączyć się będzie
z niego powoli, a gardło swoje zdzierać będzie krzykiem,
jednak nikt z ludzi nie przyjdzie mu z pomocą.

Idź więc prędko, człowiecze mój miły,
bym przemówić mógł do ciebie na wysokościach.
Tam oznajmię Tobie, co nastąpi.”

Tak rzekł Przedwieczny we wnętrzu moim.
A, gdy umilkł głos Jego, obułem się w sandały
i pospiesznie wyszedłem z przyczepy.
Szedłem pod górę ku wierzchołkowi jej,
a szedłem bacząc, bym nie postawił nogi mej
w zasadzki przygotowane przez diabelskiego myśliwego.
Kroki moje stawiałem szybko, lecz rozważnie,
mając wciąż w pamięci słowa wypowiedziane
do mnie przez Pana.

A oto, gdym stanął na wierzchołku góry,
na który wspiąć się polecił mi Najwyższy,
ukazał mi się język ognisty,
który zstąpiwszy z wysokości nieogarnionej wzrokiem
zawisł w powietrzu ponad moją głową.
Wtem poczułem jak zostaję dłonią niewidzialną
uniesiony wysoko ponad wierzchołek góry,
na którym stałem.
Ów dłoń unosiła mnie tak długo ku wyżynom niebieskim,
aż oczom moim ukazała się cała Ziemia.
Stałem nieruchomo na dłoni, która mnie uniosła,
a stąd dostrzec mogłem każdy zakamarek Ziemi
oraz wszystkich ludzi, którzy ją zamieszkują.

Wówczas znów usłyszałem głos Przedwiecznego,
który rzekł do mnie:
„Człowiecze miły, zdejmij swój habit,
a stań nagi i chwyć szatę swoją w prawą swą dłoń.”
A, gdy to uczyniłem, Pan znów przemówił do mnie
tymi słowami:
„Człowiecze miły, wyciągnij dłoń swą,
w której trzymasz swój habit.”
Gdym to uczynił, rzekł Przedwieczny:
„A teraz rozluźnij dłoń swoją i wypuść szatę
z uścisku twojego.”
Uczyniłem jak mi nakazał,
a szata, która wyszła z mojego uścisku
została porwana przez wiatr.
I widziałem jak unosi się na wietrze w górę i w dół,
ale nie spadła na ziemię
ani nie uniosła się w głębokości niebieskie
– falowała przede mną na wietrze.

Gdym tak patrzył stojąc całkiem nagi na dłoni,
która mnie tu uniosła, znów usłyszałem głos:
„Człowiecze miły, przyjrzyj się uważnie szacie,
która unosi się na wietrze przed tobą.”
Wówczas spostrzegłem, że ów szata falująca na wietrze
traci swą kremową barwę i staje się coraz bardziej przezroczysta.

Rzekł Pan:
„Człowiecze miły, spójrz teraz w stronę Ziemi.”
I skierowałem moje spojrzenie ku Ziemi,
a ujrzałem ja ogromne rzesze ludzi,
którzy z chwili na chwilę stawali się coraz bardziej przezroczyści,
a za nimi ciągnęły się setki tysięcy światłowodów.

Znów rzekł do mnie Pan:
„Człowiecze miły, spójrz jeszcze raz na Ziemię,
a spójrz uważnie!”
Ponownie więc skierowałem swój wzrok na Ziemię
i dostrzegłem niewielkie grupy ludzi,
którzy stali nago, a na głowach swoich mieli wieńce
uplecione z ciernistego krzewu.
Otaczała ich zgraja psów, które ujadały wściekle.
W drugim, szerszym kręgu stali ludzie,
których głowa, tułów i nogi były przezroczyste,
a ręce ich były jak ręce każdego żyjącego człowieka,
ale obdarte ze skóry, tak że widać było każdy ich mięsień
każde ścięgno, i każdą żyłę.
A w dłoniach trzymali oni kamienie, którymi rzucali
w ów niewielkie grupy ludzi zupełnie nagich
z wieńcami cierniowymi na głowach.

Gdym to wszystko zobaczył, rzekł Przedwieczny:
„Człowiecze miły, spójrz raz trzeci na Ziemię.”
I spojrzałem trzeci raz na Ziemię,
a oto ci, którzy wcześniej stawali się przezroczyści,
teraz całkiem zniknęli.
Pozostały jedynie poplątane w ogromny kłębek światłowody.
Wówczas zobaczyłem światło,
które zaświeciło w głębokości niebieskiej.
W ułamku sekundy wniknęło ono w poplątane światłowody,
i jakby rozsadziło wszystko od środka.
Był to błysk tak szybki i ostry, że trudno było mi za nim nadążyć.
A błysk ów rozświetlił wszystko dookoła: tak Ziemię,
jak i wszystko, co ją otaczało,
tak, że nie było już dnia i nocy,
ale ostał się już jedynie dzień,
a raczej światłość niemożliwa do ogarnięcia wzrokiem.
Psy ujadające oraz rzucające kamieniami dłonie i ręce bez skóry
rozprysły się w drobny mak od rozbłysku, który wyszedł ze światłowodów.
Nadzy jednak z wieńcami cierniowymi na głowach
stali na Ziemi niewzruszenie.

Pan znów przemówił do mnie:
„Człowiecze miły, spójrz jeszcze raz na Ziemię,
a spójrz dokładnie!”
Spojrzałem więc kolejny raz na Ziemię
i dojrzałem jak z ów światłości, która rozbłysła ze światłowodów,
zaczęli wyłaniać się ludzie.
Byli oni nadzy, a na ciałach ich widać było ślady,
jakby ślady ostrych pazurów.
Dołączyli oni do ów niewielkich grup ludzi nagich
z cierniowymi wieńcami na głowach.
A, gdy wyszła ich już liczba odpowiednia,
wówczas ów światłość, z której wyszli,
zamieniła się w język ognia, a już po chwili
ów ogień rozdzielił się na wiele mniejszych języków
i spoczął nad każdym znajdującym się na Ziemi człowieku.

Po tym widzeniu niewidzialna dłoń,
która uniosła mnie na wysokości,
odstawiła mnie z powrotem na wierzchołek góry,
z której mnie wcześniej zabrała.
I rzekł do mnie Przedwieczny:
„Człowiecze miły, oto zobaczyłeś koniec,
który jest początkiem.
A teraz zejdź do swojej przyczepy.
Nałóż na siebie nowy habit i módl się!
Usilnie się módl, by ci, którzy wnikną do wnętrza światłowodu
nie stracili wiary, i aby znalazłszy moją łaskę,
zamieszkali Ziemię nową i wieczną w Królestwie Moim.”

Tak rzekł do mnie Przedwieczny.
Zszedłem więc do przyczepy, ubrałem się w habit
i padłem na kolana modląc się za ludzi.

Tak oto ukazał mi Pan w widzeniu,
w jaki sposób nastąpi kres doczesności.
autor

Ocena wiersza

Wiersz został oceniony
3 razy

Oceny tego wiersza są jeszcze niewidoczne, będą dostępne dopiero po otrzymaniu 5-ciu ocen.

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.


matka
matka
2024-03-02
Witaj , niesamowite jest to opowiadanie. W nim jedno jest pewne, zmieni się o Bogu znanym czasie oblicze ziemi - zło zostanie ostatecznie pokonane . To prawda, powinniśmy modlić się za siebie na wzajem. Pozdrawiam i pozostawiam gwiazdki Irena


Ambrosio
2024-03-05
Hej ho! 😊🙋‍♂️

Waldi1
Waldi1
2024-03-02
Pięknie i dobrze jest się pomodlić za ludzi ... też to czynię ... pozdrawiam serdecznie ...


Ambrosio
2024-03-05
Hej ho!😊🙋‍♂️


Autor poleca


Autor na ten moment nie promuje wierszy
Pokaż mniej


X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności