Kijem po pierniku
Miasto w piernik obrasta
Nie jest to gatunek ciasta
I nie jest to przymuszenie
Tylko dla miasta obciążenie
Bo jak tyle piernika zjeść
Skoro jest niejadalny
Jak takiego botanika znieść
Choć okazuje się lapidarny
Konsekwencje i intencje
Możliwości i zażyłości
Było, będzie, w którym rzędzie
Stało, wstało i zostało
Piernik nie odpadł
Piernikowi się chciało
Opanować głowy ludzi
Umysł mówi, mnie to nie szkodzi
Opanować i nie licować
Dusza mówi, muszę się schować
Rozrasta się,
Piernikiem obrasta
A Ty przed oczami
Masz smak tego ciasta
A to o Ciebie chodzi
Urbanizację piernika, która zaszkodzi
I zmieni Cię w taki twór
Co nie rozpozna polskich gór
Co nie rozpozna polskiego morza
Ani naszego Daru Pomorza
Bo co z piernika powstaje
Piernikiem się staje
A kto piernikiem walczy…
No dobra, powiem, starczy
Ale wiesz czym mi się odbija
Bez mówienia, chyba użyję kija
//Marcin z Frysztaka
wilusz.org
Wszystkie moje książki
Za darmo
Znajdziesz na stronie:
wilusz.org