W końcu
Jesteś moim końcem tęczy
Nikt od miłości mnie nie wyręczy
Jesteś spełnieniem i rozszerzeniem
Nie ma spokoju, miłość jest wrzeniem
I tak do końca, tu oniemiali
I tak bez końca, prawie doskonali
Siedzimy razem, na brzegu niedoli
Odpływamy, chwytasz mnie powoli
Aby do końca zachować stany
Kolejny dzień z Tobą, jest ukochany
I w tym pozorze, odmienności borze
Odreagowanie, jak to jest na dworze
Szukanie tęczy, skoro jej nie ma
Jest przy mnie, Ty, jej koniec i poemat
Kolorami malujesz nasze szczęście pomału
Wiatrakami dostajesz, nie będzie tu szału
Tylko złoto, cała aż się mienisz
Na pohybel kłopotom, dlaczego się rumienisz
I tak wykwintnie danie podano
Odpoczniemy w sobie, w końcu poskładano
//Marcin z Frysztaka
Wszystkie moje książki
Za darmo
Znajdziesz na stronie:
wilusz.org