Przeciętność
ani twarzą, co zatrzymuje świat.
Nie snuję się po cudzych myślach,
nie zostawiam śladów w słowach rzuconych mimochodem.
Moje piękno to pytanie bez odpowiedzi,
spojrzenie, które nigdy nie trwa za długo.
Nie zachwyca, nie razi—jest po prostu czymś,
co łatwo przypisać, łatwo zgubić.
Idę przez tłum niezauważona,
nie pierwsza, nie ostatnia, bez powodu do spojrzenia.
Nie jestem głosem, który łamie ciszę,
ani ciszą, co zmusza do słuchania.
Istnieję między skrajnościami,
zbyt mało, by lśnić, zbyt wiele, by zniknąć.
Obecność, rozmycie, oddech, pauza—
tu, a potem nie,
a potem nic.