wyobraźnia
jak żelazkiem mankiety
nakreślił linię jej oczu
szkicownik przeszedł samego siebie
pełnię ust dolnej wargi wypełnił
jak żołądek kęs po kęsie
z ramion zejść mógł na biodra
szczebelek po szczeblu
obejmował w talii odejmował
chciał żeby żyła pełnią piersi
padł nagle na wznak bez mowy
ideał pojawił się w progu
wyobraźnia przeszła do historii
bez histerii
poległ w jednej sekundzie
dla wiecznej idei
tylko jej loki wzruszyły się
na podmuch
zderzenia z rzeczywistością
***Krystyna Szmygiel***