Koniec bajki
Zostawiłeś mnie na wieki w nagiej wieży,
której zapach żadnej chmury nie dosięga.
Tu jedynie docierają ptaków śpiewy - niosą
skrzydła tajemniczy trzepot jak wiatr włosy.
Były mi do snu tuleniem - kołysaniem
jak kamieniem grób zatrzasnął me powieki.
Zieleń wchodzi, róż mój pierzchnie, niebo blednie...
W łoża formie pozostawię wątły odcisk...
Zostawiłeś... By powrócić pewnej nocy,
by rozłąki nastał kres w przededrzwiach świtu.
Obudziłeś mnie o piątej - ust dotknieniem,
tak gorącym... Oddaliłeś mnie od tylu zimnych nocy.
W samotności złej krew w żyłach - niezakrzepła.
I świadomość - nieumarła do istnienia!
Prawda o twych dłoniach zabłąkanych tam samotnie -
- wokół zamku niczym mgła - w fosę się zmienia...
Nie roztrzaska się o skały pamięć o nas
jak legenda szukająca ust w zaświatach...
Biciem serca poruszymy grobu kamień,
pocałunkiem w świat twój wejdę - w kraj żywota...
06.03.2021
***Krystyna Szmygiel***