z biletem w dłoni
z biletem w dłoni
linijką odmierzam dni
by je zostawić na potem
do łez pisać będę słowa
których nie przeklnę
czekają już na mnie w piekle
pod stopami duszę zadepczę
życie zostawię na potem
na wszystko przyjdzie
jeszcze czas
nikt mnie nie uczył takiej modlitwy
nieśmiertelnik na szyi powiązał wiatr
w tych kilku godzinach
życie nabiera inny smak
dopóki świat
przecieka przez palce
w kieszeni trzymam kilka chwil
resztki światła migocą
to, co widać budzi wiarę
i to nie łatwe
być dla kogoś drogą
idącą przez las
dziurawą mam codzienność
rozumiem prawie wszystko
horyzont nie kładzie się spać
tam życie inny ma wymiar
łatwiej nam wszystkim
zachłysnąć się jest
zapowietrzonym
oddechem
bez rat