Drzewa w Birkenau
kiedy małym był jeszcze,
rozpostarty za bramą,
gdzie praca nie czyniła wolnym.
Jak wiele istnień witał,
wchodzących do tego piekła,
jak wiele łez i krwi,
wypiły jego korzenie.
Jak wiele krzyku i cierpienia,
słyszały jego liście,
jak owoce jego cierpkie,
dla wielu mieniły się słodyczą.
Ile na tej garbowanej korze ,
wyryto wołań o pomoc,
Ile z nich zarosło,
pozostając w niepamięci.
Ile kroków czuł biegnących,
na drutach chcących skończyć,
wszystko to czego doświadczył,
człowiek unieść nie zdołał.