Battle Cry 3
- Myślicie, że z tą paką mówił na poważnie??? Zaniepokoił się Steve.
- I jeszcze gotów oddać nasze fajki trepom. Niedoczekanie!
- Mam nadzieję, że nie wpatrywaliście się w bliznę Admirała. Starszy bardzo tego nie lubi. Odezwał się Han.
- A właściwie skąd Admirał ma tę pamiątkę na twarzy??? Zapytał David.
- Stanął w obronie bliskiej kobiety i napastnik przejechał mu nożem po całej twarzy. Odpowiedział Han.
- A co się stało z napastnikiem? Zaciekawił się David.
- Został kaleką.
- Fiuu. Nie podejrzewałem staruszka o taką ekstrawagancję! Odezwał się Steve wyraźnie rozbawiony.
- I co było dalej z tą kobietą? Nadal są razem? Dopytywał David.
- Podobno nie. Poszło o różnicę zdań. Ale starszy potrafi spoglądać na jej zdjęcie, gdy nikt nie widzi.
- No to znów nie będzie twin flames. Zauważył Steve.
- A to dlaczego? Zapytał Han. Nie wierzysz w tą teorię?
- Tu nie chodzi o wiarę. Ale twin flames rzadko dogadują się ze sobą.
Dwie takie same dusze, dwa różne umysły...
- hmm
- A propos noży. Steve podciągnął nogawkę i ich oczom ukazał się ogromny nóż marines. Wysunął go i zademonstrował. - To na bliskie spotkanie z Critem. Doskonały do patroszenia!
- Pozwalają nosić ci ten nóż po pokładzie? Zapytał Han. - My zdaliśmy broń po wejściu na pokład.
- Czego oczy nie widzą, sercu nie żal. hihihi. Steve ukrył nóż.
Korytarz się skończył i przyjaciele weszli do jadalni. Akurat była pora obiadowa. Hałas przycichł i z różnych stron dobiegł szmer uznania.
- To oni... - To nieśmiertelni....
- Kochają nas. Wyszczerzył zęby Steve.
- Ja kocham naleśniki. Odparł Han, po czym dodał. - Z syropem klonowym!