Luksus
Przyszedł luksus do kretyna,
teraz kretyn się napina.
Strasznie pyszni się i cieszy,
że przepychem sporym grzeszy.
Biednych bez przerwy poniża.
Perfumy przywiózł z Paryża.
Kupił sobie złoty sedes.
Jego duma, to Mercedes.
Szybciej nim się nie porusza,
bo stan dróg do tego zmusza,
ale sporo ma radości,
gdy ktokolwiek mu zazdrości.
Myśli, że jest teraz lepszy.
Wszystko mu się w głowie pieprzy.
Sprzeda ojca i mamusię,
byle pławić się w luksusie.
Żyłby sobie bez tych rzeczy,
jednak w nim nuworysz skrzeczy:
„- Jestem super! Popatrz sobie!” .
Tak! Ma kasę – gorzej w głowie.
Zastanówmy się przez chwilę,
czy potrzeba nam, aż tyle?
Kwiaty pachną bez brylantów.
Radość można mieć bez kantów.
Od frykasów, trunków, żarcia
- tylko zgaga i zaparcia.
Często zwykły chleb razowy
lepszy jest i bardziej zdrowy.
Czasem martwi się nieboga,
że kreacja w sklepie droga,
ale przecież wie niejedna,
iż w czym ładnie, to rzecz względna.
Kiedyś telewizor, pralka
dziś dla wszystkich to normalka.
Jutro nowe Mercedesy
i te złocone sedesy,
gdy się powszechnością staną,
też luksusem być przestaną.
Jestem jednak pewien zdania:
Będą nowe pożądania!
Gorszy się człek bogobojny.
Przez pazerność wszelkie wojny.
Bez bogactwa można przecie
dobrze też żyć na tym świecie.
Lecz argument ten nie wzrusza
obleśnego parweniusza.
Luksus miły jest, jak twierdzi,
pachnie pięknie i nie śmierdzi.
Właśnie lubi, gdy – aliści! –
wzbudza tak dużo zawiści.
Woli luksus od kultury
i na wszystkich patrzyć z góry.
Może obejść się bez książki.
Woli złoto i pieniążki.
„ - Poezja jest dla ubogich,
Lepszy inny przedmiot drogi”.
Tak oto chytre bogactwo
rozpełza się, jak robactwo,
a w efekcie – mówmy szczerze -
rodzi żądze i grabieże.
Wiedz, w luksusie rzadką cnotą
zachować umiar z prostotą.
Stąd na koniec donieść spieszę:
– Mam, co mam i tym się cieszę!
Bogumił Pijanowski