Odrzańska klęska
źródło się wybiło.
W kamienistym zboczu
życie się zrodziło.
Jako bystry strumyk,
wśród skał się przedziera,
Wody, minerały,
z ich boków zabiera.
Woda zimna, czysta,
niczym nie skażona,
Spływa coraz niżej,
dopływów spragniona.
To już nie jest strumyk,
to potoczek bystry,
Wartki, szybki, zwinny,
kapryśny, lecz czysty.
Trafia na doliny,
szerzej się rozlewa,
Wody wolniej toczy
i dopływy zbiera.
Do brzegów trafiają
przygodne strumyki,
Dostarczając wody
i drobne kamyki.
Potok gdy leniwy,
w rzekę się zamienia,
Nazwę otrzymuje
i zaszczyty zbiera.
Jako rzeka płynie
dostojnie, statecznie,
Wtapia się w krajobraz,
przepływa bezpiecznie.
Tworzy rozlewiska,
wyspy i zakola,
Kształtuje krajobraz,
taka jest jej wola.
Mija łąki, pola,
lasy i mieściny,
Wioski i siedliska,
jest władcą doliny.
Wędkarze, turyści,
z jej dóbr korzystają,
Pracę i dochody
miejscowi zyskają.
Nieszczęściem dla rzeki,
jest płynąć przez miasto,
Koryto zwężone,
dla nurtu za ciasno.
Tu człowiek bezmyślny
prawo ignoruje,
Brudy i toksyny
do rzeki pompuje.
Zew przyrody głuszy
dla swojej wygody,
Dla niego nie ważna
czystość rzecznej wody.
Rzeka jest zatruta
ściekami miejskimi,
Odpadami z kopalń
i przemysłowymi.
Czyste, zdrowe ryby
rzeka wykarmiała,
Za sprawą człowieka,
dziś martwą się stała.
Ryby ławicami
płyną nie pływając,
Zwierzęta i ptactwo
czynnie zatruwając.
Tragedia poczęta
w górnym biegu rzeki,
Ujścia już dosięga
trując nurt i brzegi.
Śnięte ryby leżą,
w szuwarach i na dnie,
Sumy, leszcze liny,
leżą jak popadnie.
Tu ludzie wrażliwi
wnet się zjednoczyli,
Do czyszczenia rzeki
żwawo przystąpili.
Tony śniętych ryb,
martwych i tych w rozkładzie,
Wyławiają, kładąc
przy brzegu w nieładzie.
Piękne ryby były,
wspaniałe okazy,
Kiedy rzeka była
wolna od zarazy.
Władza na urlopach
zażywa pogody,
Do kąpieli mają
ciepłe, czyste wody.
Lata miną by rzeka
wróciła do życia,
Winnych trudno będzie
wydobyć z ukrycia.