Piękni inaczej - Rozdział trzeci - zniszczony zamek
Tego dnia, Marcel wracając ze szkoły myślał o tym, co pani powiedziała w szkole. Mówiła ona o tym, że łatwo kogoś
oceniamy nie wiedząc o nim nic, a patrząc jedynie na jego wygląd. Mijał po drodze znane sobie miejsca lecz w zamyśleniu
poszedł w złą stronę. Nie minęło wiele czasu, kiedy nagle zorientował się, że zabłądził i zupełnie nie wie gdzie jest.
Postanowił iść tak, jak uczył go tata i przy pierwszym napotkanym drzewie szukał mchu, który miałby mu pokazać kierunek
drogi. Ponieważ robiło się coraz ciemniej, niestety niewiele mógł dostrzec. Szedł już bardzo długo, gdy w oddali zobaczył
malutkie światło. Nie wiedział, skąd pochodziło, ale postanowił iść w jego kierunku. Bardzo się bał, ale na dworze
robiło się coraz zimniej i nie chciał narażać się na chłód. Teraz marzył już tylko o tym, żeby napić się ciepłego mleka
i przytulić głowę do poduszki. Nogi odmawiały mu już posłuszeństwa, lecz był coraz bliżej źródła światła. W pewnym momencie
był już naprawdę bardzo zmęczony. Myślał, że zaraz upadnie, bo z każdą chwilą kończyła mu się siła. Wtedy jego oczom
ukazał się niesamowity widok. Zobaczył zamek, który od razu przypomniał mu historie o rycerzach, które niegdyś opowiadała
mu mama. Wszedł do środka. Drzwi były otwarte, tak, jakby ktoś zapomniał je zamknąć, albo jakby po prostu na niego czekały.
W kominku palił się ogień, przez co wnętrze zamku było naprawdę ciepłe. Chodząc po zamku, chłopak znalazł maleńką komnatę,
w której stała szafa i łóżko, na którym się położył i zmęczony wrażeniami dnia zasnął.