Spóźniona
Zamieszania narobiła
Bo się w drodze z zimą pokłóciła
Powiedziała że przyjść nie może
Bo jeszcze zimno jest na dworze
I choć na dworze wiatry szaleją
To już pąki na krzewach się do nas śmieją
Jedne żółte
Inne różowe
Barw cała gama uderza w głowę
Słońce od rana wydłuża promienie
Ocieplić chce zziębniętą ziemię
Już wiośnie złość przechodzi powoli
Przecież nie przyjść jej nie przystoi
Powoli ociepla już atmosferę
Aby spacery były w niedzielę
W parkach będą pikniki
Na dworze radosne dzieci okrzyki
Zrozumiała że przyszła jej pora
Schowała dumę do wora
Zaczyna swoje panowanie
Teraz do lata z nami zostanie