Alicja i czterdziestu kolegów taty
pili gin nad ranem
i brzegiem oceanu
lampka za lampką
obok drzwi do Sezamu
I wypiliby na pewno morze
albo cztery nawet całe
gdyby nie te dwa Alicji
kuszące ciastka małe
co je właśnie przyniosła
żeby na nie powrzeszczeć
bo już znieść nie mogła
w swojej diecie tych zagwostek
że raz maleje, a raz rośnie
i tak wciąż od nowa, dzień
za dniem i nawet w gościach
więc kochani, jak słyszycie
jakie ciastka, takie życie
marne moje, w was nadzieja
że mi dacie łyk wytchnienia
A kamraci zaraz na to:
Ależ tak, Alicjo i oczy-
wiście, siądź tu z nami
o, tu, blisko, a my wszystko
za twe ciastka ci oddamy
więc już nie krzycz, ale wypij
flaszkę jedną, potem drugą
ech, Alicjo, wypij trzecią
pij butelka za butelką
aż już będziesz znowu wielką
tylko pij i właśnie z nami
wesołymi wciąż wydmami
na pustyni ust
pij-pij
nie przestawaj już
No i nie do wiary
bakcyla połknęła
i jak wniebowzięta
piła, śpiewała i w karty
grała, a nawet flirto-
wała chyba i aż
nagle wyparowała
A gdy już kamrat
jak brat z kamratem
nad ranem powstał
i jeden i drugi na stole
zobaczył zamiast
lampy od dżina i
do Sezamu logina
dwa te sezamki jedynie
na nich karteczkę
a na niej napis:
"Dziękuję za wszystko
więc ciastka są wasze
smacznego i nie dzwońcie
bo jestem już daleko
Alicja +
40-tu kolegów taty"