Skrawki na tle nieba
nie ma sensu iść
podmuch musnął dłoń
upadł motyl
zabrzmiał dzwon
cisza zdarła zmysł
pociąg ruszył tak i
taka kolej rzeczy
wolnej woli
nie poruszy nawet
tłum w pośpiechu
wyciętych
z papieru gestów
tylko dym
unosi i czyta
co ogień trawi
na drżącym peronie
pod czyimiś stopami
kiedy wiatr
rozwiewa czas
w przestrzeni
aż pozostaje sam
ten jedyny
monochromatyczny
wiersz na Ziemi
spadł skrawek na dłoń
czarne skrzydło białego
motyla - ciszy co odeszła
od zmysłu do zmysłu
nie ma sensu pytać
nie ma sensu śnić