Skalpel do zaschniętego tłuszczu
charakterystyczny był brud
nie smród czy syf
lecz
rosnące warstwy kurzu i martwych much
w kloszach i na blatach regałów
gruz wokół doniczek
do dziś nie wiem skąd
coraz słabsi dziadkowie
smutniejszy z każdym dniem wujek
dobrze się miał
ekosystem pyłu i pająków
kiedy mieszkanie przejęła matka
sprzątnęła jakbym jednym ruchem
przesunąć brudnopisy
śmialiśmy się wynosząc metalowe słupki
na których grube deski imitowały półki
ile było zabawy
przy darciu worków gazet
kroniki Głogowa
pasja dziadka
dwadzieścia pięć lat później
obserwuję swój dom
ścinki paznokci w szufladach
pleśń na fugach między płytkami
czekam
aż syn albo córka
wezmą się do roboty