Toksyny
Szlag, pamiętam,
13 sierpnia,
10:08 a już 30.
Dwie bomby z tonikiem.
No w mordę strzelił!
Dzień Indiany Jonesa.
Wspominki, szarża!
Żar chłoszcze łysinę.
Krótki postój,
znajomy luj, biedalager, szlug.
Droga wzywa, zmywam się
gdzieś. Starej krwi zew.
Tych kilka ocalałych drzew
rozdaje tlen i cień.
Sklep ,,U Basi’’
(transakcja zaakceptowana).
Do niej mi tęskno, diable.
Palą się w mózgu czerwone latarnie.
Kilka żeńskich imion w jedno -
- Demon.
2.
Płyn krąży; stłumione.
Złapać tę, która z reszty stworzona.
Dwa mocne na dwóch peronach.
W końcu się zjawi.
Oj, kabanos nie chce się trawić.
Jest! Atakuję! Miłością!
Szybko poszło.
Cios w dziąsło
byłby lepszy
niż jej ton szyderczy:
,,dwa metry, śmierdzisz’’.
Wspominki, szarża dalej!
W lekkim szale
wprost na patelnię.
Po dwakroć w piekle.
Nikotyna. Rozkmina.
,,Mam honor i kartę kredytową.
Chce czy nie, JA
swą dupę w pociągu umieszczę’’.
Pochwalone Regio niespieszne.
3.
Cudna wchodzi faza.
Jazda! Jazda!
Kierunek – rozdęte miasto.
Na szczęście to stacja końcowa,
bo wśród blach wibrowań,
żem zasnął.
Błąkał się poziomkowy sen,
lecz pożarł go procent.
,,Koleżko, meta’’,
trąca mnie jakaś łachmyta.
No dobra, sorry,
git zawodnik.
Nie brzydzi się pijaka,
pewnie znana mu w podobie akcja.
W chmarze ludzi
My Lady nie zgubić
udało się.
Nie ma mowy o błędzie.
Jak ona szybko popyla,
a ja na cito do kibla
muszę! Wierci bebech padlina.
Taki los, zawartość w kosz.
Przyuważył ochroniarz
kogoś innego,
piękniej nawalonego.
4.
Ha! Dane aktualne,
wiedziałem, jedzie na terapię.
,,Stówka po stówce
za głaskanie po główce’’.
Znam adres, niedaleko, można pieszo.
,,Ropuch’’, czteropak, park
(na trasie taki skarb),
już nawyki odchylne się cieszą.
Piwo pierwsze nie najlepsze,
tylko rozbudziło pęcherz.
Drugie spełniło zadanie -
- siła w mięśnie, hardość w banię.
Psychololo tu ma rację,
na traumę
konfrontacja!