Do Mikołaja
Po tym jak zakończy się wieczorynka
Przeżarty od dla cię ciastek ogromu
Osmolony od popiołu kominka
Przywlecz swoje zimne od chłodu ciało
Zdruzgotane starością stawy i kości
W ubraniach co swą młodość oddały
Na rzecz Mikołajowej przyjemności
Podejdź do drzewka do mojej choinki
Depcząc papierowe gwiazdy i łańcuchy
Potłuczone bombki zgubione pralinki
Proszę z dosyć dużą liczbą otuchy
Zastań mnie w mym łużku śpiącą niesfornie
Przy nieobranej do końca mandarynce
Telewizorze gdzie chadza Grinch frywolnie
Myśląc o świętach jakoby o pomyłce
Zostaw mi węgiel w postaci prezentu
Napale nim w piecu będzie mi ciepło
Lub obierki według innego wariantu
Dam je świniom by nie wyglądały szczupło
Odejdź wtedy zostawiając dywan brudny
Smród reniferów i może chłód przewiewu
W tę noc nie musisz być dla mnie przecudowny
Gdyż i akacja ma miano grochodrzewu