List do kamienia
spocząć gdzieś na słonecznej plaży
jak ochra z domieszką lazurytu
zaświadczać o geniuszu chemii
o konsekwencji geografii
o niezmienności praw
niektórzy mówią, że ojciec nasz był ten sam
on czyli pierwszy poruszyciel
powiedział amen niech się stanie
dlatego twój sen jest moją jawą
a twoje ciało moją treścią
ale jest jeszcze kwestia kaligrafii
wymaga szarmanckiego gestu kciuka
objęcia dłonią w pozie godności
niektórzy kłamią też że jestem jak ty cierpliwy
przeciekam przez doliny cienia
gdy gwiazdy zrzucam ze szczytu
gdy torpeduję wybrzeża pełne głazów i góry przeskakuję
w pośpiechu kuriera
mistrza kierownicy
zaludniam puste strony pudrem sympatycznych pocałunków
zamknięto mnie w butelce próśb
adresowano na ocean
jeżeli korek mam dosyć kamienny
utonę tak jak tego chce czas
stanę się prochem zmieszanym z wodą
prędzej czy później
tym co jest elementarne
tym co jest najprawdziwsze