Wspinaczka
zlany potem jak deszczem.
Znowu przejdę przez chmurę,
chociaż zmęczony jestem.
Bez żadnych wspomagaczy,
bez środków chemicznych.
Dobry jest dla wspinaczy
ciężki wysiłek fizyczny.
Zaczynam zwykle powoli,
by nie podeptać trawy.
Ona chce i ją nie boli,
więc zaczynamy zabawy.
Najpierw przepiękne niziny
liżę swym wzrokiem namiętnie,
dotykam nabrzmiałe wyżyny
czuję, że znów będzie pięknie.
Potem wchodząc rytmicznie,
już szybciej mijam pagórki.
Chociaż zmęczony fizycznie
nie szukam leśniczówki.
Czuję jak ożywczy strumień
wybija z jej źródła rozkoszy.
Biegnę i przestać nie umiem.
Nic mnie tu dziś nie zaskoczy.
Mógłbym zakończyć wspinaczkę,
stwierdzić, że cel osiągnięty,
lecz tak rozpaliłem maniaczkę,
że muszę być bardziej zawzięty.
Więc biegu jeszcze przyspieszam,
choć stromo jest i niebezpiecznie
Ona dobiegła do celu,
dobiegnę i ja; koniecznie.
Oboje jesteśmy na szczycie,
wspaniałe widoki przed nami.
Przyjdziemy tu jeszcze o świcie,
choć męczy wspinaczka czasami.