anielskie sny
leżą pozbierane okruchami wspomnień
próbuję podtrzymać je rękoma złudzeń
zanim przyjdzie niepostrzeżenie jesień
moje lustra zamilkły dziś w smutku
pukają do drzwi zmęczonych poranków
czekają kiedy nadzieja oddali się nocą
a woda jak krew przemieni się w wino
pod gęstą mgłą nie będzie powrotów
usnęły lądy zapomnianych przodków
na mlecznych szlakach wyschły kałuże
osuszyły z nadziei utracone duszę
nie ma innych dróg oprócz drogi martwej
pies na księżyc ponownie zaczął szczekać
z daleka go słychać, jak nie zamierza
w ogóle przestać