Spowiedź czarownicy
wielka wina...
miałam mały dom
na skraju lasu
pod rozłożystymi dębami
przed domem
koszyki plecione
w jagody i maliny obfite
kopce suszonych ziół
polnych kwiatów
witałam z uśmiechem
jaskółki zabłąkane
z wiosną pod skrzydłami
tańczyłam na łące
rozpylając woń
zaklętych róż
pocieszałam ludzi
w biedzie i chorobie
zmęczonych
swym ciężkim losem
zbłąkanym wędrowcom
ciepły posiłek
wodę ze studni
dzieciom
z pobliskiej wioski
śmiech i zabawy
moja wina...
wielka wina...
stoicie przede mną
z obłędem w oczach
- służebnica diabła -
krzyki w powietrzu
- sprzedałaś duszę -
zgiełk nieustanny
- mężczyzn wodziłaś na pokuszenie-
- zatrutą wodą częstowałaś -
- mąciłaś ich biedne umysły -
- rzuciłaś urok-
- dzieci porywałaś -
- ich krwią się posilałaś -
proszę, już dość
- sprowadziłaś suszę
na nasz kraj -
nie, modliłam się o deszcz
- winna, winna -
moja wina...
wielka wina...
wybaczam wam...
miałam mały dom
na skraju lasu
pod rozłożystymi dębami
przywiązana do stosu
połykam złowrogie płomienie
moja suknia w ogniu
moja skóra w ogniu
mój krzyk...
mgła czarnego dymu
jaskółki na niebie
zwiastują wiosnę
dziękuję ci
moja ziemio
za żywot mój krótki
dziękuję ci
moja ziemio
za czułość i troskę
za schronienie
w twym ciepłym łonie