Na ulicy Zapomnianej
na niej nikt już niczego nie zamiecie
wchodzę wolno do pustego budynku
w którym dzisiaj nikt już nie mieszka
schody okropnie skrzypią ze starości
na piętro prosto do pustego pokoju
na suficie snują się szare pajęczyny
po obrazach brudne od kurzu ślady
tu stało biurko, na ścianie plan miasta
jeden stół jeszcze stał i szafa kanciasta
tam dwa krzesła i półka z książkami
pozdrawiam zimne mury oraz ciszę
przejmującą tak bardzo i tak mocno
jedna myśl do przeszłości się kołysze
bo serce już nie płacze nawet na niby
najprawdziwszymi ze smutku łzami
na posadzce stare kartki z kalendarza
coś tam po głowie się zakołacze
a może od nowa zacząć a gdyby…
lecz wiek już na nic nie pozwala
czas wspomnień gdzieś się oddala
odchodzi na zawsze wraz z myślami
jakieś obrazy pozostaną w pamięci
na retrospekcję brakuje dzisiaj sił
puste ściany stały się symbolem
życiowe plany obrócone jak w pył
wszak ,, nic dwa razy się nie zdarza’’
sam dla siebie pozostałem idolem