migrena
dom bez ziarnka kurzu
mozaika jak w pałacu
bez śladu pluchy
de facto tulę głowę do poduszki
ucisk daje chwilę wytchnienia
ból w skroniach gra w ciuciubabkę
uderza jak solo na perkusję
śmigają błędne ogniki
jak stado świetlików
w letnią noc na polanie
białe plamki krążą jak gwiezdny pył
wirująca gromada nie znika
ruchem wahadła wzmaga
taniec bladych omamów
podąża pulsującym rytmem
białe fale malują się na przedmiotach
osadzone jak morska piana na grzywaczach
która odradza się bez końca
drażnią przekrwione źrenice
śnieżna kurzawa drąży podgórskie krajobrazy
żabi uskok hala miętusia płaskie doliny
rzeźbę terenu urozmaicają drobne światełka
rozsypane we mgle jak kolorowe punkty
morfeusz bezlitośnie potrząsa głową
podryguje w takt hałaśliwej melodii
wierny fan rocka i heavy metalu
opóźnia ucieczkę przed cierpieniem
zdmuchuje warstwę białego proszku
podsuwa tabletkę z krzyżykiem
nowej generacji o właściwościach
leczniczych ze szkoły Chirona
sen mnie ogarnia jak lekka bryza
migrena rozbrzmiewa krzykiem
jak niesforne dziecię opanowane
strachem przed ciemnością i porzuceniem
Bożena Joanna
Styczeń 2021