X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

Dama z łasiczką

Wiersz Miesiąca 0
biały (bez rymów)
2022-04-15 09:27
Jak w Wersalu świecą nade mną trochę jest lepiej przez twą obecność te obrazy ramy schodzą ze ścian same jak by do kolacji się szykowano rozpinasz się jak zamek w spódnicy nieba dary jak płomienie rozpięty wchodzę te ulice przyjazne w każdy zakamarek i pod monumentu ołtarze Potem jest zwyczajnie trzymamy razem linkę u końca jest chmura krwawią nam dłonie ciężko się trzyma mówisz ze od malin i tak upływa nam kwiecień otwierasz usta widzieć nie da się magii perkusja raczej werbel i mocniej na gitarze niech będzie że tańczysz trudniej to zauważyć

Cekiny w gwiazdy zakręć wyraźniej nimi wiatry nagięte najpierw jak wieża Eiffla patrząc na Paryż to tylko impuls przez ciebie przeszedł wiersz echem I ładniej do taktu na przedzie się buja sumienie odważniej do rytmu po podłodze tłuczonej z butelki wychodzi że ja idę pomiędzy katedrami za mną ruiny dobrze mi życzysz kto pan kto cham słodkie twoje dłonie jak moje pióro zatyczka w zalewie szczelnie słucha Gra się na siedząco poza mistrzostwami świata tak cały dzień i na poważnie koncerty są krótkie idą zaraz za wiosną czyli tobą gdzieś tam upada kwiatek Nauka z zeszytu do nut był najbardziej magiczny reszta kraty i marginesy moje ulubione miejsce do odpowiedzi nie rozumiem pytania jest mi duszno ale mi się udaje składam na stół krzesła podłoga jest mokra odkąd pamiętam nie wolno chodzisz to są łzy parę srebrnych jak zastawa otwieram szafki nie robię śladów smakuje mi chleb powszedni ten ciemny I w pociągach dziś Wawel i jego skarpa drożeją bilety można się przekonać widoki co raz lepsze idę łowić na wędkę w głębsze miejsce

Trzymaj mnie za rękę żebym sobie nie odciął podam ci siebie sam tez skądś się wziąłem przenika powietrze masz mnie i piłeczkę ping pong ogień przewodzi stadu prąd powszechny lasso strzały z bicza idzie to falami czasami jest sztorm raz na millenium tsunami mnie surfuje w górę i opadam przyspieszony pędem do poziomu możliwości oceanu jemu potęga Eksploduje po asfalcie farba mnie kieruje łamie przepis za przepraszam rozhuśtany jest mój rydwan i kola splątane sam go ciągnę szosą nad ranem idzie słońce jeszcze mnie dokręć bym się utopił cały w rzece na brzegu ręcznik jak chciałeś oto jest sztylet przed nim lutnia idziesz we śnie na długo zaśniesz cegła po cegle i po cegle lęgnie się krok jego żółć nie żółć świeci się syk jego głosu jak śpiew bez głosu

Łez tam nie mieli to się suszy jak kwiat zwija do nasion przykazań nie mieli dyspensa brakowało mi woli przetrwania ratowały mnie anioły dyscyplinujesz mnie jak Wandalowie Rzym wśród rozpusty płonie wiersz wieszcza powinien ocaleć bardziej pytanie niż dramat po co pytajnik zakręci się samo jak rury szczury oczy ślepia te nie widzę was a czuję windy wasze Przede mną gonitwa grzeje się w blokach słońce pada blaski na murawie refleksy wydarzeń lekko jak mgła w powietrzu po torze z anilany dajesz mi rękę w powietrzu pachną fiolki ja mam oczy w ziemi oddaje jej ciemny blask formujesz mnie w naczyniu mielą się grzechy ciężkie piłkę rzucam do nieba odbija się echem gwiazd I powrót choć bieg się nie cofa naprawiałem swoje serce widelcem się podaje ostatni gest wrogowi znowu przystanek ślizgawka na palcach Zawijasz co zostało w aksamit dokładnie w kształt co ma cztery rogi żywioły stare i krawędzie blakną całość jest jak owal wytoczone serce

Falista blacho księżyca rozchyl swoje wrota na zawiasach cicho w środku ciemna poręcz ruchome wąskie schody daleko do brzegu jest zaraz opodal dłoni w silniku blasku w wielkim lustrze dzisiaj idzie seans plamy seria szósta muzyka wilczych gardeł potem znowu pasmo uboższe ciemna kawa do rogalika Szczury dwunożne skaczemy razem ogony prężnie dodają odwagi z czasem skaczemy mądrzej i lub ostrożniej czy tez wcale z pazurami to raczej miłość cienki moment z oddali przez kręgosłup związując się ogonami trudno o drugim zapomnieć choć na trochę się oddalić Schody w dół w górę chórem tonacji wyżej lub niżej narracja w tym rewirze jest kreta światło zaszło za małe okienko jeszcze wyżej stopień i będę wyżej wśród poniżeń

Zawiąż mi buty a ja popatrzę złote obwoluty zapięć schylisz się przy tym ja ci wybaczę ty mi wybaczysz pójdę i wrócę do ciebie czasem roztańczysz się ze mną na ziarenkach piasku w wodzie po kostki księżyc tobie służy żagle i galopy jak trójkąta ramiona w twoich ramionach w mieliźnie śladów pieniste grzywy ciszej się rozbijajcie za głośno w tej sekcji solistów jakby nie słychać wtopili się w tło gasi się obraz przelatuje mewa Prześwituje mi pędem pociągu wir mnie nie wciąga nie moja stacja lusterka w jednym rzędzie widać jak na dłoni linie zżycia zapasy paliwa nad drzewami wiosna I rzucił światło w bezruchu w twarz ciepła daleko ożyła iskra rozbawionego dworu uśmiechem zalotnym służki w kąciku własnych ust już skończ i połóż farbę i pędzel i posiedź przy niej bo pryśnie świecy twojej płomień no prędzej



autor
The Racing Snake
The Racing Snake

Ocena wiersza

Wiersz został oceniony
2 razy

Oceny tego wiersza są jeszcze niewidoczne, będą dostępne dopiero po otrzymaniu 5-ciu ocen.

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.


Annna2
Annna2
2022-04-16
I pomyśleć, że Leonardo malował obraz tak, że jakby nie patrzeć z której strony, to Dama patrzy wciąż na nas.


The Racing Snake
ha;)

Traszka<sup>(*)</sup>
Traszka(*)
2022-04-15
można powiedzieć, mistrz monologu; Wszystko w tych tekstach się przenika. Jakieś sugestie, sensy domyślne, symboliczne – wielowymiarowe. Zacierają się granice między tym, co realne, prawdopodobne i fantastyczne. Wybrałam z tych tekstów swoje treści nazwałam je;

**w szkicach rozmów między nami**

**************

upływa nam kwiecień
rozpięty wchodzę
w każdy zakamarek
rozpinasz się jak
zamek w spódnicy
trzymamy razem linkę
u końca jest chmura
dary jak płomienie
tańczysz
***********
przez ciebie przeszedł wiersz
do taktu na przedzie się buja
odważniej do rytmu
słodkie twoje dłonie jak moje pióro
cekiny w gwiazdy nagięte
idę za wiosną czyli tobą
gdzieś tam upada kwiatek
*************
nad ranem idzie słońce
rozhuśtany jest mój rydwan
świeci się syk jego głosu
refleksy wydarzeń jak mgła
ja mam oczy w ziemi
oddaje mi ciemny blask
mielą się grzechy echem gwiazd
*************
ruchome wąskie schody
w środku ciemna poręcz
schody w dół w górę
jeszcze wyżej stopień
i będę wyżej wśród poniżeń
**************
roztańczysz się ze mną
na ziarenkach piasku
ramiona w twoich ramionach
ciepła daleko ożyła iskra
uśmiechem zalotnym
księżyc żagle i galopy
gasi się obraz przelatuje mewa
solistów jakby nie słychać
************











Pokaż mniej


X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności