Nie wierzę
a neurony lustrzane roztkliwiać odbiorców
nie dostrzegam w sobie zwykłego hominida
protestuję przeciwko złudzeniu mego ego
Nie chcę się zgodzić z tym, że mnie nie ma
że nie piszę tych sylab w neurotycznych odruchach
że moja determinacja zdeterminowana
a ja tylko jestem swym obserwatorem
Gdy wątpię w swą niewiarę, zaczynam się kurczyć
miłość ma jak para unosi się w chmury
marzenia już nie moje, zmieniają właściciela
a wszystkie me poglądy wypadają mi z ust
Już nie szukam cierpliwie miejsca narodzenia
by spytać się położnej, dokąd dalej biec
teraz chodzę po cmentarzach i wołam nadzieję
by usłyszeć, że nie zdechnę niczym każdy pies