Spadający księżyc
Miał ogromne niebo i kilka planet zwisających nad głową.
Czułam powietrze w sobie, mgiełkę piasku na twarzy i dłoniach.
Witałam świt i zmierzch. Stawały się jednocześnie.
Stawały się przestrzenią. Razem ze mną budził się kolejny czas
kosmicznego myślenia.
Burza była niemalże nieodczuwalna. Tylko w skroniach pulsował apetyt
na mieczem pisane obietnice.
Na plecach wyrzeźbiono mi odpowiedzi, których dotąd nie znałam.
Na brzuchu wyryto pieczęć niebezpiecznych myśli.
Wiesz, jakie to szczęście wiedzieć, ile waży spadający na ciebie księżyc?
Euforia. Koniec starego świata. Narodziny nowego.
Wczoraj płonie, a jutro rodzi się z popiołów.
Waga księżyca to oświecenie.