Pies (Seria przeklętego ostrza V)
koronę szachowi.
Rzucił ją gniewnie,
ścięto go szybko,
by przykład dać.
Królową oddano
do ciężkiej służby.
Odeszła dumna,
prowadzona
w kajdanach.
Lęk ścisnął serce
marnego zdrajcy,
gdy wywlekali
piękną królewnę,
na plac zamkowy.
,,To czas zapłaty''
Przypomniał władcy,
a ten skinął głową.
,,Dajcie psu kość''
nakazał gromko.
Cisnęli królewnę
pod nogi zdrajcy.
Uśmiech zagościł
na jego twarzy.
Ukląkł przy niej,
otulił płaszczem,
wywołując szloch.
Znała ten zapach,
przypominał czasy,
gdy przychodził do niej,
z uśmiechem i kwiatem,
coraz to nowym.
Piękną mową
tkał jej kobierzec
u stópek drobnych,
pełen zachwytu
dla jej umysłu.
Zwał ją Sulwlıq,
albo wspaniałą.
Wielbił oczami,
mową, a w końcu
dotykiem palców.
Czuła się głupia,
gdy swoim żartem
zabawiał króla.
,,Człowiek wszechstronny''
mawiała niania
,,lecz strzeż się szpiega''
Nie posłuchała,
pełna miłości
padła w ramiona
swojego szpiega.
Zdrajca po tysiąckroć
musi być przeklęty.
Szarpnęła się,
wyrywając mu nóż,
z kryjówki dobrze znanej,
gotowa rozchlastać
marnego zdrajcę.
Powstrzymał ją
niemal z łatwością,
do swoich komnat
zaciągnął ją.
,,Brzydzisz mnie!''
Tak niósł się krzyk.
,,Szubieniczniku!''
Było słuchać niani