Wieczorami składam siebie
uczę się leczyć
z chorobliwych emocji
już tak nie szarpie
w czasie gdy płynnie przechodzę
od nocnego snu
w wybudzony złośliwie dzień
czołgając się istotą szarą
do bezpiecznego
wieczoru
tak do północy jest akurat
skrojony na moją miarę
nigdzie nie pije
ale też nie daje za dużo
przestrzeni
fotel kanapa kanapa fotel
wystarczająco by rozprostować myśli
wyciągnąć gnaty na prawidłach
tak na wszelki wypadek
gdybym miał ochotę wybiec
kolejny raz poza siebie