lubiłam...
opuszkami palców pieściłeś podatne ciało
kobiece fidrygałki migały w powietrzu
haftki delikatne koronki nie stawiały oporu
brodawki czekały na dotyk ust niespokojne
zarzucone sieci zbierały połów wprawną dłonią
tknięta przeczuciem że to ostatni raz wzlatywałam
w taniec obłędu tuląc się w mglistą przyszłość
ten błogostan minął strumień szczęścia
zamienił się w suche koryto
cisza wygasiła modne przeboje z liryczną struną
czasami wróble ćwierkają na balkonie
niesforne gołębie rajcują i znoszą patyki
gdzieś leży garderoba w płóciennej torbie
koronki zżółkły znudzone pasywnym zmierzchem
haftowana pościel ażurowym ściegiem
zachowała miękkość adamaszkowej tkaniny
moja skóra zmatowiała jest jak zwój z papirusu
ręka błądzi w poszukiwaniu ciepła
kto ogrzeje zziębnięte ciało
znużone oczekiwaniem na dotyk
zaległe pieszczoty w księżycowej poświacie
za oknem już roztopy
czy dotrwam do wiosny
Bożena Joanna
Luty 2023