Jest nadęta
coś mnie przygniata
od samego rana
myślę sobie
to sprawka żoneczki
u niej wszystko
zależy od pogody
i zasobu portfela
widzę że jest nadęta
jak bania
o mało nie pęknie
po mieszkaniu
lata jak perszing
okna drzwi otwiera
no i wiadomo
mną poniewiera
narzeka
że wszystko drożeje
że na wodzie
trzeba oszczędzać
już w stawie się kąpię
i morsa udaję
że w zimie lubię
taplać się w stawie
chciałbym ten ciężar
z siebie zrzucić
ale mój skarb
nie pozwala mi
do normalności
powrócić