Kanon wolności

w litości dni.
Złączeni spazmem
i znakiem krwi.
Wrzucamy wiarę
w złocisty krąg.
Zrzucamy jarzmo
obcych rąk.
Z mieszkań na kredyt
wyziera gniew.
Matek i ojców
rozpaczy śpiew.
Pod nami ślady
polańskich twierdz.
Nad nami chmury
pełne łez.
Wolnej od przekleństw
macierzy snów.
Przykładem mędrców
i wolnych głów.
Pragniemy tlenu
z rodzimych puszcz.
Pragniemy celu
by nas wiódł.
Bez namaszczenia
i wielkich słów.
Niech trwa ostoja
a z nią też duch.
Chlebem i solą,
mlekiem jak śnieg.
Czynem i wolą
dzielmy się.