Równonoc
Co prawda muszę przyznać, że nie bawię się w to święto i raczej jestem na nie obojętny...
A jednak wyjechałem na dowóz z pizzą
I kiedy obejrzałem się za zakrętem,
Zauważyłem zjawiskowy księżyc w pełni.
Wtedy pomyślałem, że coś jednak musi w tym być, skoro miałem wcześniej takie wrażenie, a tutaj taki piękny księżyc.
Jakby nie patrzeć, we wszystkich mitach i wierzeniach związanych z okultyzmem, księżyc odgrywa niebagatelną rolę.
Większość wydarzeń magicznych ma swoje miejsce w blasku księżyca;
Wiedźmowe sabaty,
Człowiek zmieniający się w wilkołaka,
Wampiry wychodzące na swój żer
(Choć tu niekoniecznie)
Wylęganie wszelakich monstrów...
Zaznaczyć muszę, że tak było przynajmniej we wszystkim co dane mi było oglądać bądź przeczytać.
Bez względu na to, że jestem katolikiem, księżyc niewątpliwie musi posiadać wielką moc. W końcu za wyjątkiem Boga, tylko on trzyma ziemię w ryzach i chroni ją przed wewnętrznym załamaniem- wzajemnym oddziaływaniem.
Jednak mój najważniejszy punkt dotyczy czegoś innego.
Chodzi mi dokładnie o to wrażenie...
To samo wrażenie, które sprawia, że wydaje Ci się, iż już przeżyłeś podobny dzień czy też noc i jest w nim/ niej coś niewyobrażalnie znajomego, a jednak w zakresie wyobraźni, określonego i opisywalnego.
Wydaje mi się, że określenie tego wrażenia jako Dejavu to zbyt mało.
Zbyt wiele czynników gra rolę.
Zbyt wiele jest podobieństw.
Nazwę to dniem z życia wziętym i danym nam po raz wtóry.
Nazwę to równonocą...