Melancholijny obraz samotności
blask łagodnie pogłaskał policzek.
Podniosła wieczko pozytywki, którą
dostała w prezencie na imieniny;
z wnętrza wydobywały się dźwięki
jej ulubionego utworu.
Westchnęła, przejęta miłym znakiem
miłości męża, który nie z własnej woli
musiał z tego świata odejść.
Przymknęła powieki; obraz pod nimi
wprawił ją w pogodny nastrój.
Zapomniała o jesieni; o ptakach,
wśród których trwało poruszenie,
podczas prostowania skrzydeł do lotu.
Bujając się w fotelu, marzyła; o wiośnie,
która zawita do jej przydomowego
ogródka, o słodkim zapachu róż
herbacianych; pąki zebrane w bukiet
na grób zaniesie.
Wiatr szumiący w liściach będzie snuć
opowieść o lecie; o spacerach po lesie,
o trawach nieskoszonych na łąkach,
a ona będzie się cieszyć ciepłem
złocistych promieni słonecznych...
Zdawało jej się, że słyszała kroki
za drzwiami; nasłuchiwała, ale znajome
odgłosy, powoli cichły w przeciągu,
wywołanym przez uchylone okno
na klatce schodowej i drzwiami
wejściowymi, które po chwili
z trzaskiem się zamknęły.
Uprzytomniła sobie, że on, już nigdy nie wróci.