Moja granica
Nie zaczęłabym pisać listu do Ciebie mój bracie
Gdyby nie znak na wodzie i jasne niebo
Nie przyjeżdżałabym nad jezioro, i to nade wszystko
Nie oglądając naszych zachodów słońca
A czy zadzwoniłeś pod jedenastkę po powrocie?
Gdybym tylko wiedziała- czekałabym tam
Nie poszłabym na długi spacer i nie byłbyś już sam
Najgorzej to zacząć, przekroczyć granicę
Siedzę przy oknie, drzewa już ubrały się w liście
Przetrwała chwila dorastania, czas nagli
Postanowiłeś wyjechać bez pożegnania, dalekiś
Dla kogo przekraczać granicę moralności?
Jeśli wrócisz na święta, upiekę ciasto z bakaliami
I już na pewno, powiem jak bliski jesteś mi
Mimo twoich błędów, braku odpowiedzi, zdjęć
Nie winię już cię za to, moja granica jak
Twoja, została dawno temu przekroczona
Teraz razem spójrzmy w niebo
Widzisz te jasne gwiazdy, mój bracie? To
One mówią którędy przeszliśmy
Jedyną wartą wspomnień drogę- a teraz
Połóż się bracie, i dalej o mnie śnij
Zawsze będę, choćby się mogło to wydawać
Równie zbędne jak listy o tej porze