jutro nie pójdziemy do kina...
trzej przyjaciele po zdaniu matury
stanęli na progu dorosłości gdzie
życie przed nimi jeszcze całe życie czekało
i dojrzewało tak pięknie w słońcu młodości
żyli chwilą obecną planowali przyszłość
podążali własną ścieżką każdy miał cel
wbiegli w jego rytm jak w poplątany taniec
lekko i romantycznie zbuzowani wolnością
snuli własne sukcesy osobiste porażki
i pierwsze miłości i te ostatnie
bliżej im było do bajki niż do prawdziwej
cząstki codzienności bo kiedy to wszystko
zdawało się być możliwe kiedy w kieszeni
wiatr i szalona wiosna i
sentymentalna oda do młodości narastała
w pełnym rozkwicie i w pełnym chaosie
myśli wtedy nie wiedzieli że za horyzontem
marzeń gromadzą się burze wojennej pożogi
a za radością wolnością i entuzjazmem
skrywa się cień goryczy cień świadomości
że to wszystko minie
a czas zderzy się boleśnie z rzeczywistością
i wtedy jak szybko przyszedł młodzieńczy
zapał tak szybko minął stłamszony
przez mroczną apokalipsę przez samoloty
lecące nad plażą lecące na Gdańsk
ich wielkie plany i marzenia zostały na
piasku skonfrontowane z wybuchem wojny