*Ognisko życia
Godziny wieczorne... rześkie powietrze.
Chłód otulił plecy.
Policzki rozgrzane żarem ogniska,
gitara zapłakała.
Wpatrzona w tańczące płomienie
owinełam się w smutek.
Czy to jesienna melancholia,
czy myśl o przemijaniu,
przeniknęła przez kurtkę.
Nadpalone polana trzaskają,
ogień dogasa powoli.
Jeszcze czasami iskra błyśnie,
rozjaśnia mrok i zaraz gaśnie.
Nagle snop iskier strzelił w górę.
My też wypalamy się z wolna.
- Na popiół.