jak białe latawce...
~ Iris Murdoch
dwoje chociaż jeszcze nie jedno
jedno chociaż nadal dwoje
odtąd zawsze byli swoi
mieli miejsce
gdzie nikt nie chodził po głowie
sufit z gwiazd a podłoga z łąki
w dzień słońce ogrzewało im dłonie
a nocą księżyc chłodził podniecenie
ona kradła świetliki do kieszeni
on kupował za srebrniki papierowe szczęście
z nim bawili się z wiatrem w berka
jednak pisane im przeznaczenie jak latawiec
nie dało się oswoić