W objęciach ciszy nocy
wtedy wyraźniej słyszę swe myśli
z blaskiem księżyca spływa natchnienie
wiersze się stają moim schronieniem
Ciekawskie gwiazdy patrzą przez ramię
każdy ruch ręki uważnie śledzą
litery łączą się w wersy wiersza
zegar wybija godzinę pierwszą
Wena usiadła na brzegu łóżka
swoje warkocze splata leniwie
wiem że wystarczy mi jej obecność
by moje pióro było szczęśliwe
Pogasły światła w pobliskich domach
ciemność przejęła władzę nad światem
tysiące myśli kłębi się w głowie
już czuję ciężar zmęczonych powiek
A gdy zapiszę kartkę strofami
co struny serca będą poruszać
teraz jednego tylko już pragnę
by poczuć dotyk ust Morfeusza