Piękni inaczej - rozdział 4 - sen Marysi
Dzień przed zaginięciem Marcela.
- Mamo, mamo! - obudziła się z płaczem Marysia.
- Co się stało, kochanie, dlaczego wstałaś, czy przyśniło ci się coś złego?
- Och, mamo, śniło mi się, że Marcel zaginął, błądził gdzieś w lesie, a my nie mogliśmy go znależć.
- Oczywiście, córeczko, ale to był tylko zły sen.
- Ja się tak bardzo boję, to wszystko było takie prawdziwe, na dodatek w tym śnie widziałam potwory.
- Nie przejmuj się, nic takiego się nie wydarzy, połóż się dalej spać, jeśli chcesz mogę zostać z tobą w pokoju
dopóki nie zaśniesz.
Marysia zasnęła i spała już do rana, kiedy wstała rano, miała przed oczami obrazy z minionej nocy i cały czas
coś nie dawało jej spokoju, choć sama do końca nie wiedziała co.
Śniadanie w ogóle jej nie smakowało, nawet zabawa jej nie wychodziła, a przecież tak bardzo lubiła się bawić. Starała się
nie myśleć o tym, co może się zdarzyć, jest przecież tylko małą dziewczynką i nie powinna zaprzątać sobie głowy problemami.
Próbowała skupić się na tym, co robi lecz jakoś jej to dzisiaj nie wychodziło. Około południa mama postanowiła pójść z córką
na rynek, żeby przynieść rzeczy, które skończyły się w domu. Również ona widziała, że z córką dzieje się coś dziwnego.
Nie przewidywała jednak, że mogło mieć to związek z jej snem i że w tym dniu wydarzy się coś naprawdę złego. Po obiedzie
dziewczynka przyszła do rodziców z zapytaniem:
- Co dzieję się z Marcelem? Dlaczego jeszcze nie ma go w domu? - Dzień wcześniej brat obiecał jej, że po powrocie ze
szkoły zabierze ją na spacer, a ponieważ było to niedługo przed urodzinami mamy, chcieli jej zrobić niespodziankę i
nazrywać trochę kwiatków.
- Pewnie gdzieś się zatrzymał w drodze - odpowiedział jej tata.
- Przecież obiecał, że zabierze mnie na spacer!
- Skoro obiecał, to znaczy, że cię zabierze, a teraz idź się pobawić i cierpliwie czekaj aż wróci. Dziewczynka
posłuchała taty, wróciła do swoich zajęć i tak minęło jej popołudnie.