Serafin i żółta karteczka
Za nim z hukiem wylądował Serafin.
- Dziś czuję się trochę ociężały. Anioł próbował się usprawiedliwić.
- Było jeść tyle ptasiego mleczka?! Skarcił przyjaciela Michael.
- Ciii. Nie traćmy czasu. Odparł Serafin.
Kilka minut później zatrzymali się przed zamkniętymi drzwiami.
- Alohomora. Powiedział cicho Serafin i w tym momencie zamki przekręciły się w środku, a drzwi leciutko uchyliły.
Aniołowie zajrzeli do mieszkania. Panowała w nim cisza i głęboka noc.
Weszli, a potem cichutko do pokoju i gdy stanęli przy łóżku Michael spojrzał na Serafina, a ten uśmiechnął się.
Spał tam chłopak zwinięty w kłębek, a przy nim Szatynka, otulona starannie dwoma kocami.
- Serafinie... Odezwał się cicho Michael.
- To nie zabawa. On czuje dwa razy mocniej niż inni...
- Ale teraz jest szczęśliwy. Serafin nie krył radości.
Michael zamknął oczy, wytężył anielskie zmysły, po czym także się uśmiechnął.
- Śni o niej... a ona śpi szczęśliwa. Jak to zrobiłeś Serafinie?
- Ja nic nie zrobiłem. Dostarczyłem tylko żółtą karteczkę.
- Tę żółtą karteczkę??? Dopytywał się Michael.
- Tak. Z ogrodu pełnego miłości.
Stali jeszcze w milczeniu, chłonąc sytuację, po czym Michael odezwał się.
- Czas na nas Serafinie.
W tej sekundzie chłopak otworzył błękitne oczy i czujnie spojrzał w ciemność.
Ale niczego tam nie znalazł.
Wtedy jeszcze dokładniej otulił bliską Kobietę kocem,
po czym głęboko zasnął.