bez wyjścia
jak Feniks z popiołów próbuję podnieść się
chcę tylko odnaleźć jeden zgubiony dzień
w życia labiryncie odnaleźć tę drogę
może się znajdzie ktoś kto mi pomoże
i znowu się boję przyjdzie jakaś zmiana
ta która niechciana nadziei pozbawia
przecież tylko pionkiem w tej rozgrywce jestem
jak lalkach na sznurkach co gra skrzypce pierwsze
staram się wybrnąć z trudnej sytuacji
dna jednak nie widać czuję się jak w matni
nie mogę zrozumieć jak to się zdarzyło
choć tego nie chciałam coś ze mnie zakpiło
czasami się czuję jak ptak na uwięzi
ja tylko żyć chciałam nie pragnę nic więcej
coś mi nie pozwala powstrzymuje kroki
zabierając chwile patrzy czujnym wzrokiem
jednak nadal jestem razem z marzeniami
siłę mam do walki los jej nie pozbawił
ciągle nowe szanse na lepsze dostaję
i choć łatwo nie jest ciągle kroczę dalej