HIPOKRYTES Z EFEZU
Który namiętnie słuchał jazzu,
Nazywał się on Hipokrytes,
Pan Hipokrytes z Efezu.
Miał już czterdzieści dwa lata,
Bujną, srebrzystą brodę,
Ciemne, przenikliwe oczy
I bardzo ciemną urodę.
Ostatnio jego życie
Nie wyglądało najlepiej,
Żona puściła go w trąbę,
Złożyła pozew o rozwód.
To wszystko, choć przecież ciężkie,
Nie złamało naszego zucha,
Zachował na całe szczęście
Rozsądek i pogodę ducha.
Zamiast tedy rozpaczać,
I płakać nad rozlanym mlekiem,
Rzucił się w wir zabawy,
Oddawał się licznym uciechom.
Mówił sobie, że życie, choć trudne
I nieusłane wcale różami,
To jednak warto je przeżyć,
Nie zrażać się trudnościami.
Należy jednak uważać
Nie dać się porwać nurtowi
Trzeba być czujnym
Nie dać się na błystkę złowić.
Warszawa, 17.07.2022