Dwa światy
usiadłem przed domem
łzy same płyną
ból rozrywa serce
słowa w gardle grzęzną
dławię się śliną
obraz powraca
jak kromka chleba
posypana cukrem
wodą zroszona
bo miodu nie było
już mocno dorosłem
cel osiągnąłem
życie jak książka
strona po stronie
się zamyka
spoglądam w przyszłość
codziennie Ojca
o miłość proszę
lecz nie dla siebie
chciałbym tylko powiedzieć
jesteście młodzi wy giniecie
nie myślicie o ojcu
ból sprawiacie matce
zło wam imponuje
w oczy się śmiejecie
lecz przyszłość z was zadrwi
wtedy zrozumiecie
a czasu nie da się cofnąć