Ziarenko ( z cyklu: Bajeczki dla Ignasia)
między płytami chodnika
świat wielki ujrzeć by chciało
ale go wiatr nie dotykał
"Czyż może się coś wydarzyć
co moje życie odmieni ?"
Ziarenko w marzeniach tkwiło
leżąc w bezruchu na ziemi
Aż wreszcie rzekło do siebie:
* Już dosyć " i krzyknąć chciało
lecz głos w nim ugrzązł jak w klatce
bo przecież gardła nie miało
Wtem cień padł na jego ciało
to but mu widok zasłonił
słońca co w górze błyszczało
Ktoś sypnął okruchem z dłoni
I już gołębi gromada
jak na wyścigi sfrunęła
każdy przepychał sąsiada
i szybko brał się do dzieła
Gdy buty się oddaliły
ziarnko ujrzało nad sobą
otwartą gołębią gardziel
życie żegnało już z trwogą
Gołąb skosztował i wypluł
w bok odrzucając daleko
padło ziarenko na glebę
czuje się miękko i lekko
Jak gdyby nie skały było
dzieckiem lecz żywej istoty
dreszcz przeszedł przez całe ciało
I w sobie poczuło soki
Coś go rozpiera od środka
kiełek się przebił przez skórkę
i choć już dziewiąta zwrotka
teraz pojęło pomyłkę
Że ziarnkiem było nie piasku
jak wciąż myślało o sobie
ale że ziarnem jest życia
choć nie wie jeszcze czym wzrośnie
Takiego losu nie mogło
sobie po prostu wymarzyć
tak życie przerasta wszystko
co tworem jest wyobraźni
A kiedy po latach wielu
gałęzią sięgnęło chmury
z nieba sfrunął anioł w bieli
i tak do niego przemówił :
"Nie myśl że nikt nie usłyszy
twojego krzyku niemego"
I ziarnko pojęło nagle
skąd losu odmiana jego