Spacer
zobaczył wrony i gawrony
i drzew bezlistnych długi szereg
a wśród nich sosny pokręcone
Słońce za chmury się schowało
zabrało blask co w oczy raził
no i została tylko szarość
chodników, liści, martwej trawy
Gdyby choć niebo śniegiem lśniącym
sypnęło hojnie albo garstką
bieli zakryło ten żałosny
widok, co oczy dręczy pustką
Patrzę, a Ignaś oczka zamknął
widocznie me podzielał myśli
i chroniąc świat wewnętrzny zasnął
licząc, że barwy tęczy wyśni
I stał się spacer ten symbolem
trzeciej rocznicy strasznej wojny
co niesie śmierć i spustoszenie
bez szans na sprawiedliwy pokój