Słowo nieznane
Miało początek i nie trwało bez końca
Boję się że gdy je odnajdę to pęknę
I rozedrę tym tak mego serca gońca
Słowo nigdy nie spisane dźwięk luby
Co otulił język i ucałował usta
Zasmakował w mej gardzieli chluby
Bez niego jestem cała i jednako pusta
Te kilka liter głosem moim spisane
Znaczenie swoje zatarło tęsknotą
Ono zaś jakby żelazo rozgrzane
Wyryło bliznę co zwę swą sromotą
Już nie wiem czy moim bogiem stało się słowo
Czy przyjazną mi jesteś szaleństwa okowo