Najzwyczajniej zwyczajne
Podkreślić jak piękne masz oczy niebieskie.
Jak lazurowe niebo, które ptakom wskazuje drogę do domu.
Mogłabym, rzec jak urzekające masz rumiane policzki, które przybierają kolor żarzącego się ognia, gdy zbyt długo się uśmiechasz.
Mogłabym rzec jak tkliwy, acz wypełniający jest twój uśmiech, jakobyś przemieniał się w wodę i obmywał mnie z najbardziej uporczywych trosk.
Mogłabym, rzec jak kojący masz zapach, który pragnę czuć mglistą i wilgotną nocą na poduszce.
Mogłabym, rzec jak spokojny masz głos jakoby, echo przy tym ucichło, a myśli nie były już natarczywym tłumem.
Mogłabym rzec jak czuły i troskliwy masz dotyk, gdy ramieniem zmęczone me ciało otulasz i zamykam się w szczelnym kokonie, gdzie rozświetlasz moje wnętrze najjaśniej.
A może wystarczyłoby przywołać te długie, czyste uściski milczących dwojgu ciał, dla których wszystko inne jest fraszką.
Dlatego mogłabym, rzec jak szaleńczo kocham twoje wady w najbrzydszej postaci.
Teraz i na zawsze
Na zawsze,
V.